piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 9

Nikola:
Czekałam tylko na cud, który może się zdarzyć. Nie wiedziałam gdzie i ile tu jestem. Najgorsza była ta niepewność. Nie wiedziałam co mnie jeszcze czeka, nic nie wiedziałam. Obwiniałam siebie za to, co się teraz dzieję. Cały czas nie mogę się pogodzić z tym, co zrobiłam. Po co ja szłam z tym Tomkiem? Po co?
W tej piwnicy było strasznie zimno. Bałam się, strasznie się bałam. Próbowałam się uwolnić ale bez żadnego skutku. Zrezygnowana usiadłam rozglądając się po tym dziwnym pomieszczeniu..

Marco:
Razem z tą dziewczyną dojechaliśmy pod dom. Był dużo i nawet ładny.
-To tutaj - powiedziała.
- Dzięki- odpowiedziałem z uśmiechem.
- Lepiej już pójdę, żeby mnie nie zobaczyli - powiedziała - powodzenia- lekko się uśmiechnęła i wyszła z auta.
Nie zdążyłem nic powiedzieć, bo znikła mi z oczu. 
Gdy miałem wychodzić, zadzwonił telefon.
*Halo? - odebrałem
*Dzwoniłeś, masz jakieś wiadomości? - spytał przygnębiony Robert
*Chyba wiem, gdzie ona jest.
*Gdzie? 
*Opowiem Ci wszystko, na miejscu - podałem mu adres 
*Zaraz tam będę, czekaj na mnie! - rozłączył się.

Czekałem na Roberta z myślą, że ona może być w tym domu. Bałem się o nią. Postanowiłem nie czekać na Lewego i pójść tam.

Nikola:
Nagle dostrzegłam światło. Podeszłam bliżej, okazało się, że jest to okno. Nadzieję do mnie wróciła. Nie mam pojęcia, jakim cudem, udało mi się je otworzyć. 
Z wielkim trudem, opuściłam to przerażające miejsce. Zobaczyłam auto, miałam wrażenie, że gdzieś je widziałam.Wydawało mi się, że stało pod domem Roberta. Pewnie to Marco. Tylko co on tu robi? Skąd wiedział, gdzie mnie szukać? 

Marco:
Dostrzegłem  postać. Myślałem, że jest to ta Wiktoria. Jednak nie, była to Nikola. Ledwo co szła. Jak armata wypadłem z auta.
- Marco, proszę zabierz mnie stąd- powiedziała i straciła przytomność. 
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do auta, w tym samym czasie przyjechał Robert.
- Ona żyję? Czy ona żyję? - pytał zaniepokojony
- Żyję ale musimy zabrać ją do szpitala.
- To ty jedź a ja poczekam na policję - oznajmił brunet.
Jak najszybciej ruszyłem. Jechałem bardzo szybko, ale to się teraz nie liczyło. Najważniejsza była teraz ona. Obiecałem sobie, że tej sprawy tak nie zostawię.
Po 20 minutach dojechałem na miejsce. Jak najszybciej wpadłem do szpitala. Dziewczyna nadal była nieprzytomna. Po chwili zjawił się lekarz i natychmiast zabrał ją a mi kazał czekać. Byłem cały roztrzęsiony. Usłyszałem wibrację, wyciągnąłem telefon. Dzwonił Robert.
*I jak? - zapytał
*Nie wiem, nie chcą mi nic powiedzieć.
*Zaraz tam będę- rozłączył się
Czekałem na wiadomości, ale nikt mi nic nie chciał powiedzieć. Cały czas albo ktoś wchodził, albo wychodził. Po chwili wyszedł lekarz. Poderwałem się z miejsce i ruszyłem w jego stronę.
- Doktorze, wszystko z nią dobrze? - spytałem
-A Pan jest kimś z rodziny? 
- Jestem jej narzeczonym- skłamałem, ale nie miałem wyjścia. Martwiłem się o nią.
- Niestety, konieczna będzie operacja ale proszę się nie martwić,wszystko będzie dobrze. Przepraszam ale muszę iść na blok.
- Dziękuję- powiedziałem i ruszyłem pod blok operacyjny.
Za chwilą zjawił się Robert i Ania. Wszyscy siedzieliśmy w ciszy, czekając na koniec operacji. Po jakieś godzinie wyszedł lekarz.
________________________________________
Dziękuję za wszystkie komentarze i za pamieć. 
 Zapraszam na świetnego bloga <3
Mam prośbę :D
Każdy kto to czyta, niech skomentuje :)
                                                                                    Olaa ;3


niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział 8

Nikola:
Po rozpakowaniu się,wyszłam z pokoju i postanowiłam rozejrzeć się po domu. Było już dość późno a ja byłam głodna. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie posiłek.Wydawało mi się, że Tomka nie ma. Tak naprawdę, nie wiem czemu zgodziłam się u niego mieszkać. Przecież ja go prawie nie znam, nie wiem kim jest, co robi. Wiedziałam tylko jak ma na imię, to wydawało mi się coraz bardziej dziwne. 
Postanowiłam pooglądać telewizję. Właśnie leciały wiadomości, nagle zobaczyłam swoje zdjęcie.
*no to świetnie - pomyślałam* Wiedziałam że muszę teraz uważać, żeby mnie nikt nie rozpoznał.Był zrozpaczona, nie wiedziałam co mam zrobić ze swoim życiem. Może źle zrobiłam, że uciekłam? Może powinnam wrócić? Ale co im wtedy powiem? 
Po chwili usłyszałam kroki, byłam pewna że to Tomek. Jednak się myliłam.Zobaczyłam..Rudego i Wiktorię. Wiedziałam, że to źle się skończy. Chciałam wybiec z mieszkania, ale nie dałam rady. Oni szybko mnie dogonili. Rudy wykręciły mi ręce i jej związał a Wiktoria nogi. Nie mogłam się ruszyć..
- Tomek! Pomocy! - krzyczałam, lecz na marne.
Okazało się, że on jest razem z nim, że specjalnie zwabił mnie to tego mieszkania. Byłam strasznie głupia, że uciekłam od Roberta. 
- Myślałaś,że Cię nie znajdziemy? - powiedział Rudy i zaczął mnie kopać w brzuch. Oni zrobili to samo.
Bałam się, cholernie się bałam. Leżałam na podłodze i czekałam na cud, jednak na marne.
Zaciągnęli mnie do piwnicy i zakleili usta. Uderzyli mnie jeszcze parę razy i wyszli.
Zostałam sama w ciemnym pomieszczeniu. Strasznie się bałam. Miałam nadzieję,że ktoś mnie widział, jak wchodziłam do tego "cudnego i bezpiecznego" domu.Bałam się każdego dźwięku, ruchu. Leżałam zwinięta na podłodze i płakałam.

Marco:
Dlaczego ona uciekła? To pytanie zadawałem sobie cały czas. Miałem wrócić do Dortmundu, ale postanowiłem, że muszę odnaleźć Nikolę. Gdy dowiedzieliśmy się o ucieczce, zawiadomiliśmy policję a sami jej szukaliśmy. Zdesperowany chodziłem po Warszawie, Robert jeździł po okolicy, a Ania została w domu na wypadek tego jakby Niki wróciła.Bałem się, że jej się coś stanie, a tego bym sobie nie wybaczył. Powoli traciłem nadzieję na to, że się znajdzie. Zrezygnowany usiadłem na ławce i schowałem twarz w dłoniach. Nagle koło mnie przeszła dziewczyna. Gdy zobaczyła zdjęcie Nikoli, zatrzymała się
- Jeśli jej szukasz, to jej nie znajdziesz - powiedziała
- Dlaczego tak mówisz? Dlaczego? 
- Widziałam, jak idzie z takim Tomkiem do domu, a on jest w zmowie z..
- Rudym i tą drugą - przerwałem jej
- Tak
- A pamiętasz, gdzie jest ten dom? 
- Tak - powiedziała cicho.
Natychmiast wziąłem telefon do ręki i zadzwoniłem do Roberta, niestety on nie odbierał ....
_____________________________
Wróciłam.
Przepraszam za tą straszna przerwę, naprawdę nie chciałam tak. 
Mam nadzieję, że wam się spodoba ;)
                   
                    5 komentarzy= nowy rozdział :)

piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 7

Nikola:
Biegłam nie mając celu. Chciałam być jak najdalej od tego wszystkiego. Było mi trochę zimno. Czułam się strasznie głupio w stosunku do Lewandowskich i do Marco, Marco Reus'a  tego w którym się zakochałam. Tego który od pierwszego spotkania się do mnie uśmiecha. Szczerze ? To nie wiem czemu uciekłam, czemu nie skorzystałam z pomocy. Może dlatego że zawsze byłam sama, że nikt nigdy mi nie pomógł. A teraz ? Gdy ktoś chce mi pomóc to uciekam. 
W końcu dotarłam do miejsca, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Przynajmniej miałam nadzieję że tak będzie. Usłyszałam dźwięk telefonu. Był to Robert, nie chciałam z nim rozmawiać, dlatego nie odebrałam. Jednak dręczyły mnie wyrzuty sumienia. Przecież on mi chciał pomóc. Dlatego postanowiłam napisać mu wiadomość
     "Chciałam wam bardzo podziękować, za to ci dla mnie           zrobiliście. Ty, Ania i Marco. Jednak nie chce wam robić kłopotu.   
                                 Nie szukajcie mnie Nikola "
Pojedyncze łzy spływały mi po twarzy. Dlaczego ja sobie sama życie komplikuję ? Dlaczego ? 
Telefon wyłączyłam, bo nie chciałam mieć żadnego kontaktu z nimi. Usiadłam na ławce. Nie wiedziałam co mam dalej robić. Nagle ktoś przysiadł obok mnie. Był to wysoki brunet z niebieskimi oczami. Lekko się do mnie uśmiechnął
- Może Ci w czymś pomóc ? - zapytał 
 - Obawiam się, że mi się już nie da pomóc - powiedziałam ponuro
-  Zawsze da się pomóc - odpowiedział brunet - Tomek jestem - dodała po chwili i podał mi rękę.
- Nikola - lekko się uśmiechnęłam 
- No to mów, co się stało - powiedział 
- Lepiej nie - nie chciałam nikomu opowiadać o mojej przeszłości. Zawsze byłam zamknięta w sobie oraz nieśmiała.
- Powiedz - zbliżył się do mnie. Nie wiem, czemu ale od niego czułam jakąś pozytywną energię 
W końcu opowiedziałam mu całą historię - I teraz nie mam gdzie mieszkać - zakończyłam 
- Przykro mi, a mieszkać możesz u mnie - powiedział niebieskooki 
- Nie chcę robić kłopotu - powiedziałam 
- Ale to żaden kłopot. Mam dużo dom
- Naprawdę ? - spytałam z nadzieją w głosie 
- Tak, chodźmy - wstaliśmy z ławki, brunet wziął torbę i ruszyliśmy w kierunku jego domu. 
Po 20 min. dotarliśmy na miejsce. Rzeczywiście ten dom był bardzo ładny. 
- Jesteśmy ! - oznajmił Tomek 
- Śliczny dom - powiedziałam 
- Dziękuję, a teraz chodźmy 
Weszliśmy do środka, do dużego pomieszczenia, którym był salon. 
- Chodź, pokaże Ci twój pokój - oznajmił wesoło 
Poszliśmy na górę, Tomek otworzył pierwsze drzwi po lewej
- Oto twój pokój. Czuj się jak u siebie - powiedział i wyszedł. 
Siadłam na łóżko i rozmyślała czy dobrze robię. Tęskniłam za Lewandowskimi i oczywiście za uroczym blondynem - Marco Reus'em 
__________________________________________________
Proszę bardzo siódemkę :3 
Chciałam podziękować za komentarze, chociaż było ich trochę mało. 
Mam prośbę, mogłybyście polecić tego bloga ? Byłabym bardzo wdzięczna. 
Mam nadzieję że rozdział choć trochę się podoba i będzie trochę więcej komentarzy :)  
Pozdrawiam Ola :3
                    CZYTASZ= SKOMENTUJ  

http://bestlovforever.blogspot.com/ 
 

czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 6

Nikola:
Obudziłam się po 2 godzinach. Roberta jeszcze nie było, a Ania wyszła do sklepu, więc zostałam sama. Poszłam do łazienki, tam się umyłam i ogarnęłam. Niestety nie miałam swoich rzeczy, bo zostały u Wiktorii i Rudego. Byłam zrozpaczona, nie miałam nic własnego. Nagle ktoś otworzył drzwi, była to Ania. Niosła ze sobą dużą torbę. Podeszła do mnie i mi ją dała.
- To dla Ciebie - uśmiechnęła
Zajrzałam do torby, były tam najpotrzebniejsze rzeczy i ubrania
- Nie mogę tego przyjąć - odpowiedziałam  
- Możesz, przecież jesteśmy rodziną a rodzinie trzeba pomagać - uśmiechnęła się 
- Bardzo dziękuję - odwzajemniłam gest 
- No leć, przymierz 
Szybko poszłam i wszystko przymierzyłam. Wszystkie rzeczy były bardzo fajne i w moim stylu.

Marco:
Ta kuzynka Roberta jest bardzo ładna i miła. Szkoda że niedługo muszę wracać do Niemiec..

Nikola:
 Po przymierzeniu wszystkich ubrań, zeszłam na dół. Ania przygotowywała posiłek, bo zaraz mieli wrócić chłopaki. 
- Pomóc Ci ? - spytałam 
- Jeśli chcesz - uśmiechnęła sie 
- Pewnie że chce ! 
Razem zaczęłyśmy pracować w kuchni. Rozmawiając o wszystkim, Ania powiedziała mi że niedługo Robert wraca do Niemiec. Ja chciałam znaleźć jakąś pracę i wyjść na swoje, powiedziałam o tym Ani. 
- Wszystko w swoim czasie - uśmiechnęła się tajemniczo.
Nagle do drzwi się otworzyły, stali w nich Roberta i Marco. Nie wierzyłam własnym oczom co Robert trzymał w ręce. Była to moja torba, było w niej wszystko, mój telefon i zeszyt, w którym codziennie pisałam. Próbowałam się dowiedzieć jak oni to zdobyli, jednak nie chcieli powiedzieć. 
- Mamy dla ciebie jeszcze jedną dobrą niespodziankę - powiedział Robert 
- Jaką ? - zapytałam niepewnie
- Dziś pójdziemy na takie małe przyjęcie. - powiedział wesoło 
- Chyba, beze mnie -spuściłam głowę
-  Dlaczego ? - zapytał smutnym głosem Marco
- Bo nie chcę ! - krzyknęłam, wzięłam torbę i poszłam do "mojego" pokoju
Marco: 
Było mi smutno, że Nikola nie chciała iść. Myślałam że pójdziemy tam jakby razem.
- To ja już pójdę do siebie - powiedziałem
- Spróbujemy ją jakoś przekonać - powiedział Robert
- Mam taką nadzieję - powiedziałem i ruszyłem w stronę swojego pokoju. 

Nikola:
W sumie to nie wiem dlaczego tak się wkurzyłam, przecież oni chcą dla mnie jak najlepiej. Chyba muszę ich przeprosić. Dochodziłam do drzwi, żeby wyjść ale się wróciłam i tak parę razy. W końcu się przemogłam i wyszłam z pokoju. Zeszłam ze schodów i kierowałam się w kierunku kuchni, kiedy dostałam dziwnego SMS-a. 
                                    "Pożałujesz tego ! "
Gdy to przeczytałam, byłam pewno kto to jest. Wiem że teraz będę chcieli się zemścić. Bardzo się przestraszyłam i straciłam chęć to wszystkiego. Zrezygnowałam z rozmowy z Lewandowskimi. Postanowiłam nie robić im żadnego kłopotu i odejść. Wróciłam do pokoju i zastanawiałam się nad tym wszystkim, popatrzyłam przez okno, żeby sprawdzić czy jest wysoko. Nie chciałam się zabić, tylko się przed tym wszystkim schować, uciec, być samym. Otworzyłam okno i wyrzuciłam swoją torbę przez nie. Później ostrożnie wyszłam i popatrzyłam na dół. Szłam na dół, nie patrząc na nic. Nagle się pośliznęłam i prawie spadłam. Jednak udało mi się uratować swoje beznadziejne życie. W końcu zeszłam na dół. Wzięłam torbę i pobiegłam przed siebie.... 
_______________________________________________
Proszę, o to kolejny rozdział. Mam nadzieję że chociaż trochę się wam podoba :) Liczę na szczere komentarze. 
Bardzo przepraszam że dopiero teraz dodaje.
Zapraszam no mojego innego bloga, mam nadzieje że on też wam się spodoba :) 
http://bestlovforever.blogspot.com/ 

Pozdrawiam Ola ;3




czwartek, 2 stycznia 2014

Ważne !!

Przez ostatnie miesiące nie dodawałam rozdziałów, bardzo przepraszam. Zastanawiałam się nawet na usunięciu go. Ale nie zrobię tego,postanowiłam dodawać nowe rozdziały. Postaram się też nadrobić wasze blogi :) 
Rozdział powinien pojawiać się ok. 20 stycznia :d 
                                                                   Pozdrawiam Ola ;3 

środa, 24 lipca 2013

Rozdział 5

Nikola: 
Ocknęłam się w dziwnym pomieszczeniu. Leżałam na podłodze, było tam strasznie ciemno. Nie było ani jednego okna. Strasznie bolała mnie głowa. Pewnie dlatego że dostałam w nią butelką. Rozejrzałam się po całym pomieszczeniu. Nagle z mojej kieszeni wypadł telefon. Jestem uratowana ! - pomyślałam.
Podniosłam telefon i usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Szybko schowałam telefon. Ujrzałam dwie sylwetki, męską i żeńską. Jak się okazało była to Wiktoria z Rudym. Śmiali się.
Bałam się odezwać, musieli mnie pewnie zobaczyć jak uciekałam od nich. Nie wiedziałam co mam robić.
- Myślałaś że od nas uciekniesz ? - zapytał zdenerwowany Rudy i walnął mnie w twarz
- Od nas się nie da uciec - dodała Wiktoria
Patrzyłam na nich, swoimi oczami. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, jak się zachować. Bałam się, strasznie się bałam. Oni śmiali mi się w twarz. Zastanawiałam się jak oni się dowiedzieli o tym wszystkim, i co chcą teraz ze mną zrobić. Po paru minutach wyszli. Byłam pewna że niedługo wrócą. Serce biło mi coraz mocniej. Do tego jeszcze byłam głodna, znając ich nic mi nie dadzą. Po chwili znów usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Przestraszyłam się, ale to co tam zobaczyłam, bardzo mnie zdziwiło. W nich stała ta dziewczyna, którą wczoraj przyprowadzili Rudy z Wiktorią. Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie i usiadła obok  mnie. Nie chciałam zaczynać rozmowy, dlatego wbiłam wzrok w ścianę. Po chwili ciszy dziewczyna odezwała się
- Chciałam z tobą porozmawiać - strasznie się zdziwiłam. O czym ona chciała ze mną rozmawiać ? Przecież się nie znamy. Nawet nie wiem  jak miała na imię.
- O czym ? - po chwili odpowiedziałam jej
- O tym wszystkim - gdy wypowiedziała ostatnie słowa, drzwi się otworzył. Ujrzeliśmy w nich, nikogo innego jak Wiktorie i Rudego.
- Martyna ! Co tu robisz ? - krzyknęła Wiki. Chociaż wiem jak ma na imię - pomyślałam.
- Prze..praszam, zabłądziłam - skłamała.
- Ma się to więcej nie powtórzyć ! - warknęła
- Dobrze - Martyna schyli głowę i wyszła a razem z nią Rudy. Zostałam sama z nią. Moją "przyjaciółką", która wczoraj była dla mnie taka dobra. Wydaje mi się że już wtedy wiedziała co chce zrobić. Uśmiechnęła się cwaniacko i podeszłam do mnie bliżej.
- Rudy, chciał Cię zabić. Za to co zrobiłaś. Ale postanowiliśmy dać Ci jeszcze jedną szanse. A więc wstawaj i idź to sprzedaj. - znów rzuciła mi parę woreczków narkotyków.
Nie udzielając żadnej odpowiedzi, wyszłam. Za mną uczyniła to również Wiktoria. Chciałam wejść do kuchni, by coś zjeść. Ale mi nie pozwoliła. Chciałam jej powiedzieć że " to jest nienormalne, że chcę tylko coś zjeść", ale bałam się coś do niej mówić. Wyszłam z budynku, i kierowałam się tam gdzie zawsze. Postanowiłam sprzedać te narkotyki, a później zadzwonić do Roberta. Tylko na niego mogę liczyć. Chociaż znam go tylko parę dni, jest najbliższą mi osobą. W końcu doszłam na upragnione miejsce. Tak jak ostatnio, wszystko sprzedałam bardzo szybko. Wychodziłam już, gdy nagle obok mnie zjawiło się dwóch policjantów. To po mnie - pomyślałam.
- Co pani, przed chwilą dawała temu chłopakowi ?- zapytał pierwszy.
- Nic...- nie wiedziałam co mam powiedzieć. Bałam się że znów wyląduje w więzienie. Oni spojrzeli na siebie badawczo.
- Proszę pokazać torebkę - powiedziała pierwszy.
Jak chcieli tak uczyniłam, w torebce były pieniądze za narkotyki.
- Ja wszytko wyjaśnię - powiedziałam - tylko nie każcie mi iść do więzienia. - po chwili dodałam błagalnym głosem.
- Zapraszam na komisariat - powiedzieli równo. Nie miałam innego wyjścia, jak spełnić ich prośbę.
Jechaliśmy około 30 minut. Bałam się. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Nie pewnie wyszłam z samochodu i razem z policjantami kierowaliśmy się w stronę komisariatu. Zajęłam miejsce i postanowiłam im wszystko powiedzieć, a później zapytać się czy mogę zadzwonić do Roberta. Bo to mój jedyny rachunek.
Jak postanowiłam tak, zrobiłam. Policjanci okazali być bardzo mili.
- Jeśli jest tak jak powiedziałaś, to dostaniesz tylko kuratora - odetchnęłam z ulgą. Pozwolili mi również zadzwonić po Roberta. Rozmawiałam z nim chwilę i powiedział że zaraz przyjedzie. Bardzo się ucieszyłam. Z niecierpliwością na niego czekałam. Po 30 minutach ktoś zapukał do drzwi. Byłam pewna, że to Robert. Nie myliłam się. Ale nie był sam, był z nim jakiś blondyn. Robert uśmiechnął się do mnie i pogadał chwilę z nimi pogadał i powiedział że teraz się mną zajmie. Poczułam się jakoś inaczej, w końcu ktoś się o mnie martwi, troszczy. We trójkę, bo był z nami ten blondyn, wyszliśmy z komisariatu i wsiedliśmy do auta.
- A właśnie Nikola, to jest Marco mój przyjaciel - pokazał na blondyna.
- Marco to jest Nikola.
- Cześć - powiedział blondyn i podał mi rękę, a ja poczułam motylki w brzuchu.
- Cześć - również podałam mu rękę i się uśmiechnęłam.
Musiałam im wszystko opowiedzieć, Robert zawiózł mnie do jego domu. Gdzie mieszkał z swoją żoną - Anią, która wydawała się bardzo sympatyczna. Razem z Marco gdzieś pojechał. Nie miałam pojęcia, gdzie.
- Zjesz coś - zapytała Ania
- Z miłą chęcią - uśmiechnęłam się.
Ani również musiałam opowiedzieć co mnie spotkało. Widać było że mi współczuje. Następnie pokazała mi mój pokój, był na prawdę cudowny. Dałam mi jakieś swoje ubrania i kazała odpocząć. Wzięłam długą kąpiel i poszłam spać....
________________________________________________________
Hejka :3 Kocham was <33 Strasznie się ucieszyłam jak zobaczyłam te 20 komentarzy ;*
Jesteście najlepsze ! Chciałam was też przeprosić że dodaje dopiero teraz, nie miałam czasu żeby dodać i tak wyszło. Mi osobiście rozdział się za bardzo nie podoba. No ale cóż. Dziękuję również za te wszystkie nominacje. Już powoli nadrabiam wasze blogi :)
http://bestlovforever.blogspot.com/ <------- Zapraszam na mój drugi blog.
http://zostan-ze-mna-na-zawsze.blogspot.com/ <------ Chciałam wam polecić świetny blog ! <3 Zajrzyjcie tam, bo warto :) 

Pozdrawiam Ola ;* 

wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 4

Nikola: 
Gdy weszłam do domu, nikogo nie było. Pomyślałam że to może ta chwila, żeby uciec. Miałam już wychodzić, gdy nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Była to Wiktoria.
- O, już jesteś. Sprzedałaś ?
- Tak - cicho się odezwałam
- To dobrze. A teraz dawaj mi kasę ! - podałam jej pieniądze, ona je przeliczyła, uśmiechając się pod nosem - całkiem tego sporo. W nagrodę nie musisz robić kolacji. - powiedziała i wyszła do łazienki.
Myślałam że zwariuje, dają mi nagrody i kary jak dziecku. Przecież jestem dorosła i sama podejmuje decyzje. Muszę się z tego wyplątać, jak najszybciej. Myślałam że już ucieknę, ale nie dałam rady. Chyba muszę spokojnie czekać i wykonać mój plan. Tylko co będzie, jak mi się nie uda. Jak mnie złapią. Może lepiej o tym nie myśleć. Siedziałam tak na materacu i myślałam...
Po chwili Wiktoria wyszłam z domu, a ja znów zostałam sama. Znowu dostałam kolejną szanse na ucieczkę. Jednak mój strach był silniejszy. Bałam się że jak będę wychodzić to ich spotkam i będę miała WIELKIE kłopoty. Biłam się z myślami i nie wiedziałam co mam robić. Już chciałam zaryzykować, wstałam a tu nagle otworzyły się drzwi. Stali w nich: Rudy, Wiktoria i jakaś dziewczyna która była bardzo przestraszona. Weszli do środka, Rudy zaczął się drzeć na tą dziewczynę i kazał jej robić kolację. Następnie wyszedł z domu. Koło mnie przysiadła się Wiktoria.
- Teraz to jesteś jedną z nas, byłaś na próbę, dlatego tyle musiałaś robić - Co ona powiedziała ? Jestem jedną z nich ? Ale ja nie chcę !  Chcę być normalna !
- A kim jest ta dziewczyna ? - odezwałam się po chwili, nie patrząc na Wiktorie.
- A ona - zaśmiała się - szliśmy sobie z Rudym po parku, a tu nagle ona do nas podchodzi i się pyta, czy może u nas przenocować. Postanowiliśmy ją wziąć na próbę. Jak wracaliśmy to wkurzyła Rudego. A wiesz  że jego się nie wkurza. - byłam w szoku że ona mi wszystko opowiedziała, nigdy się tak do mnie nie zwracała, zawsze się darła i rozkazywała, a teraz jest całkiem inaczej. Może będzie mi teraz lepiej uciec ?
- Idziesz z nami na imprezę ? - zapytała z uśmiechem na twarzy
- Dzięki, ale wolę zostać w domu - wymusiłam uśmiech na twarzy.
- Jak chcesz - rzuciła i wyszła.
Wydaje mi się że ta historia z tą dziewczyną to nie prawda. Wiktoria nigdy tak miła nie była. Coś mi się wydaję że się o wszystkim dowiedzieli . Tylko od kogo ? Może przeczytali mój pamiętnik ? Postanowiłam zobaczyć, czy jest on na tym samym miejscu. Podeszłam do torby, odsunęłam ją i wszystko było na tym samym miejscu. Chyba mi się zdawało. Siadłam na swoim miejscu. Wpatrując się w okno doskonaliłam swój plan. Siedziałam tak, parę minut. Za chwilę przyszła reszta i o dziwo zaprosili mnie na kolację. Byłam w jeszcze większym szoku. Szkoda mi było tej dziewczyny, która to przygotowała. Ona tak jakby zajęła moje miejsce. Jeszcze rano musiałam wszystko robić. A teraz ? Wszyscy są mili i wgl. Cały czas wydaje mi się że oni coś kręcą Te ich uśmiechy są jakieś sztuczne. A może to tylko się tak wydaje. I tak za parę godzin mnie tu nie będzie. Po zjedzeniu kolacji, znów usiadłam na tym samym miejscu i wszystko analizowałam. Za 2 godziny moi  "przyjaciele" wyszli z domu, a ta dziewczyna zaspała. Poczekałam chwilę, wzięłam torbę i po cichu wyszłam z budynku. Chciałam pójść jak najdalej. Nagle poczułam wielki ból, jakby ktoś walną mnie butelką w głowę. Upadłam na ziemię i straciłam przytomność...
__________________________________________________________
Proszę bardzo kolejny rozdział ;)
Wiecie jak bardzo się ucieszyłam z tych 16 komentarzy <33
Jesteście kochane <33
Nie spodziewałam się że będę miała aż tyle komentarzy :)
Jak wam się podoba ten rozdział ? Mi wcale :/
Tak jakoś dziwnie, bo mam tyle komentarzy, ale rozdziały pisze beznadziejne.
Obiecuję wam że tym osobom które komentują tego bloga a ja ich nie. To na pewno  wszystko nadrobię. Tylko dajcie trochę czasu :)
Zapraszam na mój drugi blog;
http://bestlovforever.blogspot.com/ :D
Pozdrawiam Ola ;*