środa, 24 lipca 2013

Rozdział 5

Nikola: 
Ocknęłam się w dziwnym pomieszczeniu. Leżałam na podłodze, było tam strasznie ciemno. Nie było ani jednego okna. Strasznie bolała mnie głowa. Pewnie dlatego że dostałam w nią butelką. Rozejrzałam się po całym pomieszczeniu. Nagle z mojej kieszeni wypadł telefon. Jestem uratowana ! - pomyślałam.
Podniosłam telefon i usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Szybko schowałam telefon. Ujrzałam dwie sylwetki, męską i żeńską. Jak się okazało była to Wiktoria z Rudym. Śmiali się.
Bałam się odezwać, musieli mnie pewnie zobaczyć jak uciekałam od nich. Nie wiedziałam co mam robić.
- Myślałaś że od nas uciekniesz ? - zapytał zdenerwowany Rudy i walnął mnie w twarz
- Od nas się nie da uciec - dodała Wiktoria
Patrzyłam na nich, swoimi oczami. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, jak się zachować. Bałam się, strasznie się bałam. Oni śmiali mi się w twarz. Zastanawiałam się jak oni się dowiedzieli o tym wszystkim, i co chcą teraz ze mną zrobić. Po paru minutach wyszli. Byłam pewna że niedługo wrócą. Serce biło mi coraz mocniej. Do tego jeszcze byłam głodna, znając ich nic mi nie dadzą. Po chwili znów usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Przestraszyłam się, ale to co tam zobaczyłam, bardzo mnie zdziwiło. W nich stała ta dziewczyna, którą wczoraj przyprowadzili Rudy z Wiktorią. Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie i usiadła obok  mnie. Nie chciałam zaczynać rozmowy, dlatego wbiłam wzrok w ścianę. Po chwili ciszy dziewczyna odezwała się
- Chciałam z tobą porozmawiać - strasznie się zdziwiłam. O czym ona chciała ze mną rozmawiać ? Przecież się nie znamy. Nawet nie wiem  jak miała na imię.
- O czym ? - po chwili odpowiedziałam jej
- O tym wszystkim - gdy wypowiedziała ostatnie słowa, drzwi się otworzył. Ujrzeliśmy w nich, nikogo innego jak Wiktorie i Rudego.
- Martyna ! Co tu robisz ? - krzyknęła Wiki. Chociaż wiem jak ma na imię - pomyślałam.
- Prze..praszam, zabłądziłam - skłamała.
- Ma się to więcej nie powtórzyć ! - warknęła
- Dobrze - Martyna schyli głowę i wyszła a razem z nią Rudy. Zostałam sama z nią. Moją "przyjaciółką", która wczoraj była dla mnie taka dobra. Wydaje mi się że już wtedy wiedziała co chce zrobić. Uśmiechnęła się cwaniacko i podeszłam do mnie bliżej.
- Rudy, chciał Cię zabić. Za to co zrobiłaś. Ale postanowiliśmy dać Ci jeszcze jedną szanse. A więc wstawaj i idź to sprzedaj. - znów rzuciła mi parę woreczków narkotyków.
Nie udzielając żadnej odpowiedzi, wyszłam. Za mną uczyniła to również Wiktoria. Chciałam wejść do kuchni, by coś zjeść. Ale mi nie pozwoliła. Chciałam jej powiedzieć że " to jest nienormalne, że chcę tylko coś zjeść", ale bałam się coś do niej mówić. Wyszłam z budynku, i kierowałam się tam gdzie zawsze. Postanowiłam sprzedać te narkotyki, a później zadzwonić do Roberta. Tylko na niego mogę liczyć. Chociaż znam go tylko parę dni, jest najbliższą mi osobą. W końcu doszłam na upragnione miejsce. Tak jak ostatnio, wszystko sprzedałam bardzo szybko. Wychodziłam już, gdy nagle obok mnie zjawiło się dwóch policjantów. To po mnie - pomyślałam.
- Co pani, przed chwilą dawała temu chłopakowi ?- zapytał pierwszy.
- Nic...- nie wiedziałam co mam powiedzieć. Bałam się że znów wyląduje w więzienie. Oni spojrzeli na siebie badawczo.
- Proszę pokazać torebkę - powiedziała pierwszy.
Jak chcieli tak uczyniłam, w torebce były pieniądze za narkotyki.
- Ja wszytko wyjaśnię - powiedziałam - tylko nie każcie mi iść do więzienia. - po chwili dodałam błagalnym głosem.
- Zapraszam na komisariat - powiedzieli równo. Nie miałam innego wyjścia, jak spełnić ich prośbę.
Jechaliśmy około 30 minut. Bałam się. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Nie pewnie wyszłam z samochodu i razem z policjantami kierowaliśmy się w stronę komisariatu. Zajęłam miejsce i postanowiłam im wszystko powiedzieć, a później zapytać się czy mogę zadzwonić do Roberta. Bo to mój jedyny rachunek.
Jak postanowiłam tak, zrobiłam. Policjanci okazali być bardzo mili.
- Jeśli jest tak jak powiedziałaś, to dostaniesz tylko kuratora - odetchnęłam z ulgą. Pozwolili mi również zadzwonić po Roberta. Rozmawiałam z nim chwilę i powiedział że zaraz przyjedzie. Bardzo się ucieszyłam. Z niecierpliwością na niego czekałam. Po 30 minutach ktoś zapukał do drzwi. Byłam pewna, że to Robert. Nie myliłam się. Ale nie był sam, był z nim jakiś blondyn. Robert uśmiechnął się do mnie i pogadał chwilę z nimi pogadał i powiedział że teraz się mną zajmie. Poczułam się jakoś inaczej, w końcu ktoś się o mnie martwi, troszczy. We trójkę, bo był z nami ten blondyn, wyszliśmy z komisariatu i wsiedliśmy do auta.
- A właśnie Nikola, to jest Marco mój przyjaciel - pokazał na blondyna.
- Marco to jest Nikola.
- Cześć - powiedział blondyn i podał mi rękę, a ja poczułam motylki w brzuchu.
- Cześć - również podałam mu rękę i się uśmiechnęłam.
Musiałam im wszystko opowiedzieć, Robert zawiózł mnie do jego domu. Gdzie mieszkał z swoją żoną - Anią, która wydawała się bardzo sympatyczna. Razem z Marco gdzieś pojechał. Nie miałam pojęcia, gdzie.
- Zjesz coś - zapytała Ania
- Z miłą chęcią - uśmiechnęłam się.
Ani również musiałam opowiedzieć co mnie spotkało. Widać było że mi współczuje. Następnie pokazała mi mój pokój, był na prawdę cudowny. Dałam mi jakieś swoje ubrania i kazała odpocząć. Wzięłam długą kąpiel i poszłam spać....
________________________________________________________
Hejka :3 Kocham was <33 Strasznie się ucieszyłam jak zobaczyłam te 20 komentarzy ;*
Jesteście najlepsze ! Chciałam was też przeprosić że dodaje dopiero teraz, nie miałam czasu żeby dodać i tak wyszło. Mi osobiście rozdział się za bardzo nie podoba. No ale cóż. Dziękuję również za te wszystkie nominacje. Już powoli nadrabiam wasze blogi :)
http://bestlovforever.blogspot.com/ <------- Zapraszam na mój drugi blog.
http://zostan-ze-mna-na-zawsze.blogspot.com/ <------ Chciałam wam polecić świetny blog ! <3 Zajrzyjcie tam, bo warto :) 

Pozdrawiam Ola ;* 

wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 4

Nikola: 
Gdy weszłam do domu, nikogo nie było. Pomyślałam że to może ta chwila, żeby uciec. Miałam już wychodzić, gdy nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Była to Wiktoria.
- O, już jesteś. Sprzedałaś ?
- Tak - cicho się odezwałam
- To dobrze. A teraz dawaj mi kasę ! - podałam jej pieniądze, ona je przeliczyła, uśmiechając się pod nosem - całkiem tego sporo. W nagrodę nie musisz robić kolacji. - powiedziała i wyszła do łazienki.
Myślałam że zwariuje, dają mi nagrody i kary jak dziecku. Przecież jestem dorosła i sama podejmuje decyzje. Muszę się z tego wyplątać, jak najszybciej. Myślałam że już ucieknę, ale nie dałam rady. Chyba muszę spokojnie czekać i wykonać mój plan. Tylko co będzie, jak mi się nie uda. Jak mnie złapią. Może lepiej o tym nie myśleć. Siedziałam tak na materacu i myślałam...
Po chwili Wiktoria wyszłam z domu, a ja znów zostałam sama. Znowu dostałam kolejną szanse na ucieczkę. Jednak mój strach był silniejszy. Bałam się że jak będę wychodzić to ich spotkam i będę miała WIELKIE kłopoty. Biłam się z myślami i nie wiedziałam co mam robić. Już chciałam zaryzykować, wstałam a tu nagle otworzyły się drzwi. Stali w nich: Rudy, Wiktoria i jakaś dziewczyna która była bardzo przestraszona. Weszli do środka, Rudy zaczął się drzeć na tą dziewczynę i kazał jej robić kolację. Następnie wyszedł z domu. Koło mnie przysiadła się Wiktoria.
- Teraz to jesteś jedną z nas, byłaś na próbę, dlatego tyle musiałaś robić - Co ona powiedziała ? Jestem jedną z nich ? Ale ja nie chcę !  Chcę być normalna !
- A kim jest ta dziewczyna ? - odezwałam się po chwili, nie patrząc na Wiktorie.
- A ona - zaśmiała się - szliśmy sobie z Rudym po parku, a tu nagle ona do nas podchodzi i się pyta, czy może u nas przenocować. Postanowiliśmy ją wziąć na próbę. Jak wracaliśmy to wkurzyła Rudego. A wiesz  że jego się nie wkurza. - byłam w szoku że ona mi wszystko opowiedziała, nigdy się tak do mnie nie zwracała, zawsze się darła i rozkazywała, a teraz jest całkiem inaczej. Może będzie mi teraz lepiej uciec ?
- Idziesz z nami na imprezę ? - zapytała z uśmiechem na twarzy
- Dzięki, ale wolę zostać w domu - wymusiłam uśmiech na twarzy.
- Jak chcesz - rzuciła i wyszła.
Wydaje mi się że ta historia z tą dziewczyną to nie prawda. Wiktoria nigdy tak miła nie była. Coś mi się wydaję że się o wszystkim dowiedzieli . Tylko od kogo ? Może przeczytali mój pamiętnik ? Postanowiłam zobaczyć, czy jest on na tym samym miejscu. Podeszłam do torby, odsunęłam ją i wszystko było na tym samym miejscu. Chyba mi się zdawało. Siadłam na swoim miejscu. Wpatrując się w okno doskonaliłam swój plan. Siedziałam tak, parę minut. Za chwilę przyszła reszta i o dziwo zaprosili mnie na kolację. Byłam w jeszcze większym szoku. Szkoda mi było tej dziewczyny, która to przygotowała. Ona tak jakby zajęła moje miejsce. Jeszcze rano musiałam wszystko robić. A teraz ? Wszyscy są mili i wgl. Cały czas wydaje mi się że oni coś kręcą Te ich uśmiechy są jakieś sztuczne. A może to tylko się tak wydaje. I tak za parę godzin mnie tu nie będzie. Po zjedzeniu kolacji, znów usiadłam na tym samym miejscu i wszystko analizowałam. Za 2 godziny moi  "przyjaciele" wyszli z domu, a ta dziewczyna zaspała. Poczekałam chwilę, wzięłam torbę i po cichu wyszłam z budynku. Chciałam pójść jak najdalej. Nagle poczułam wielki ból, jakby ktoś walną mnie butelką w głowę. Upadłam na ziemię i straciłam przytomność...
__________________________________________________________
Proszę bardzo kolejny rozdział ;)
Wiecie jak bardzo się ucieszyłam z tych 16 komentarzy <33
Jesteście kochane <33
Nie spodziewałam się że będę miała aż tyle komentarzy :)
Jak wam się podoba ten rozdział ? Mi wcale :/
Tak jakoś dziwnie, bo mam tyle komentarzy, ale rozdziały pisze beznadziejne.
Obiecuję wam że tym osobom które komentują tego bloga a ja ich nie. To na pewno  wszystko nadrobię. Tylko dajcie trochę czasu :)
Zapraszam na mój drugi blog;
http://bestlovforever.blogspot.com/ :D
Pozdrawiam Ola ;*

piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 3

Nikola: 
Po 30 minutach doszłam do "domu". Niepewnie weszłam do środka i kierowałam się w stronę  kuchni.
- Gdzie ty byłaś ? - na progu spotkałam Wiktorię
- Przepraszam, ale ochrona mnie złapała - powiedziałam ze spuszczoną głową
- I co mu powiedziałaś ? - widać było że się zdenerwowała
- Nic.
- To dobrze - odetchnęłam z ulgą.
Weszłam do kuchni, a tam siedział kolejny problem - Rudy.
- Gdzie ty byłaś ?! - podniósł się z krzesła i podszedł do mnie.
- Uspokój się Rudy - powiedziała Wiktoria - ochrona ją na kradzieży przyłapała.
Rudy odszedł i usiadł  na swoim miejscu
- Mała dziewczynkę, nie umie kraść - śmiał się.
W tej chwili pomyślałam że mogłam temu kierownikowi wszystko powiedzieć.
- Rudy, uspokój się. Ciesz się że nas nie wydała - powiedziała Wiktoria, dziwnie się na niego patrząc. Nie wiedziałam o co chodzi.
- Dlatego że nas nie wydałaś, kara będzie mniejsza. Masz wykonać dwa zadania. Pierwsze jest takie, że musisz przynieść nam coś jedzenia. A drugie- spojrzeli na siebie, śmiejąc się pod nosem - od dziś będziesz handlowała narkotykami.
- Co ?!
- To co słyszałaś, a teraz leć do sklepu bo chce nam się jeść - krzyknęła moja " przyjaciółka".
Nie spodziewałam się tego że będą kazali mi handlować narkotykami. Nie chciałam tego robić, ale czy miałam wyjście. Przecież wiem to czego są zdolni. Bez słowa wyszłam z domu. Nie chciałam znów kraść. Przypomniałam sobie, że Robert dał mi swój numer telefonu. Postanowiłam zadzwonić. Po 2 sygnałach odebrał
- Halo ?
- Cześć, Robert. To ja Nikola, możemy się spotkać ?
- Pewnie, gdzie ?
- W kawiarni w której byliśmy.
- Okej, zaraz tam będę
- Dzięki, cześć
- Cześć - rozłączył się.
Poszłam do tej kawiarni i czekałam na Niego. Po 5 minutach przyszedł. Ściągnął kurtkę, powiesił ją na wieszaku  i usiadł na przeciw mnie
- Hej Nikola, co się stało ?
- Mam do ciebie prośbę, pożycz mi trochę pieniędzy ?
- Dobrze, ale powiedz mi na co ?
- Straciłam pracę i muszę zapłacić za rachunki - skłamałam
- Ile ?
- 500 zł.
- Nikola, zrobimy tak. Dam Ci dzisiaj 200 zł a jutro resztę
- Dziękuję. Muszę już iść/
Robert dał mi obiecane pieniądze. Zadowolona z siebie wzięłam kurtkę i wyszłam z kawiarni do sklepu.
Po 10 minutach byłam w sklepie. Kupiłam jakieś jedzenie i jak normalny człowiek zapłaciłam za nie. Wyszłam ze sklepu i usiadłam na pobliskiej ławce. Wyjęłam z torebki bułkę i zjadłam ją. Gdy skończyłam jeść, wstałam z ławki  i szłam w kierunku " domu". Za jakieś 20 minut byłam na miejscu. Resztę pieniędzy schowałam do torebki i weszłam do środka. Podałam zakupy Wiktorii a sama zajęłam miejsce koło mojej torby i modliłam się o cud. Dobrze że zjadłam tą bułkę bo moi "przyjaciele" mi nawet nie zaproponowali. Po 30 minutach z kuchni wyłoniły się dwie sylwetki żeńska i męska, podeszli do mnie i dali mi 5 woreczków narkotyków.
- Masz tu dzisiaj sprzedać. A jeśli nie sprzedaż to lepiej tu nie wracaj !
Posłusznie wzięłam woreczki, ubrałam kurtkę , wzięłam torebkę i wyszłam na śnieg. Na ulicach były ogromne zaspy. Było mi trochę zimno i byłam głodna. Przypomniało mi się ze mam pieniądze od mojego chyba kuzyna. Weszłam do pobliskiego sklepu i zrobiłam zakupy. Zapłaciłam za nie i wyszłam ze sklepu.
Szłam  po mieście jedząc i zastanawiając się czy powinnam od nich uciec. Przez nich  mogę jeszcze raz wylądować w więzieniu. Ale jak ucieknę to gdzie będę mieszkać ? Może Robert mi pomoże ? Postanowiłam że ten jeszcze jeden dzień przemęczę a w nocy ucieknę. Po jakiś 20 minutach byłam na miejscu, gdzie dużo ludzi bierze.Za jakieś 10 minut zostałam bez towaru i zarobiłam nie powiem dużo pieniędzy. Postanowiłam wrócić do "domu" i w nocy zacząć mój plan..
_______________________________________________________
Proszę trójeczkę :3
Dziękuję tym wszystkim którzy komentują mojego blogaa :)
Jesteście kochaneee <33
Chciałabym mieć chociaż 7 komentarzy :)
Pozdrawiam Ola ;*

środa, 10 lipca 2013

Rozdział 2

Nikola: 
- Proszę pokazać torbę - powiedział jeden z nich. Serce biło mi coraz mocniej, bałam się że będę miała DUŻE kłopoty.
- Proszę - nie pewnie podałam im torbę. Wiedziałam przecież że są tam nie zapłacone rzeczy.
- Co my tu mamy - powiedział ten drugi. Uśmiechając się pod nosem. - Pójdzie pani z nami.
- Ale ja, nie mogę - bałam się, a do tego Wiktoria i Rudy czekali na mnie. Pewnie są wściekli.
- Zapraszam do  szefa - powiedział pierwszy, złapał mnie za rękę i zaprowadził do biura. Posadzili mnie na krześle. Tam czekał już na mnie szef.
- Jak ma pani na imię ? - powiedział uprzejmie
- Nikola - cicho się odezwałam
- A jak masz na nazwisko ?
- Malinowska - powiedziałam jeszcze ciszej
- A dowód masz ?
- Tak, w torebce - podali mi torebkę a ja wyjęłam  z niej dowód osobisty i podałam kierownikowi. Ten pooglądał go z każdej strony. Zawołał jednego z ochroniarzy i powiedział mu coś na ucho. Ten zaraz wyszedł. Przez szybę widziałam że gdzieś dzwoni. Modliłam się żeby nie na policję.
- Dlaczego kradniesz ? - spytał mnie kierownik
- A co pana to obchodzi ! - uniosłam się. Chciałam powiedzieć prawdę, ale się bałam że ten powie policji i będę miała kłopoty z Wiktorią, Rudym i resztą.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Gdy nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Byłam pewna że to policja. Jednak się myliłam. W drzwiach stanął wysoki  brunet. Przywitał się z kierownikiem i ochroniarzami. Do mnie się uśmiechnął
- To już możesz iść - powiedział do mnie kierownik
- Dziękuję - lekko się uśmiechnęłam
Nacisnęłam klamkę i wyszłam z biura.
- Poczekaj ! - usłyszałam męski głos
Udawałam że nie słyszę, ale ten ktoś mnie dogonił. Okazało się że był ten brunet.
- Jestem Robert - podał mi rękę
- A co mnie to obchodzi ? - wzruszyłam ramionami
- Wiesz co, dzięki mnie ten kierownik nie wzywał policji. Więc możesz chociaż mnie wysłuchać.
- Po co to zrobiłeś ? - zapytałam - przecież mnie nie znasz. Nie wiesz jaka jestem.
- Daj mi wszystko wytłumaczyć
- No to słucham
- Ale nie tutaj. Nie będziemy przecież rozmawiać na środku sklepu.
- Nie mam czasu. Śpieszę się
- Daj mi góra 20 minut.
- Dobra - chciałam się dowiedzieć o co mu chodzi
- To chodźmy.
Szliśmy w milczeniu, spoglądając na siebie. W końcu doszliśmy do kawiarni. Weszliśmy do niej. Zdjęłam kurtkę, a Robert wziął ją ode mnie i powiesił. Następnie usiedliśmy na krzesłach. Robert zamówił dwie gorące czekolady i zaczął opowiadać
- Nazywam się Robert Lewandowski a ty jesteś moją kuzynką.
- Niby jakim cudem ?!
- Moja babcia mi powiedziała - uśmiechnął się
- Nie, to nie możliwe! - powiedziałam - przepraszam ale muszę iść. Cześć ! - rzuciłam i podeszłam do wieszaka na którym wisiała moja kurtka. Zdjęłam ją, ubrałam i wyszłam.
- Nikola, stój !
- Co ?!
- Masz tu numer telefonu - podał mi karteczkę
- Po co mi to dajesz ? I tak się więcej nie zobaczymy ! - krzyknęłam
- Przecież jesteśmy rodziną !
- Rodziną ? Jaką ? Gdzie byliście jak straciłam rodziców  ? Gdzie ? Jestem sama i nic tego nie zmieni !
- Nikola, chce Ci pomóc
- Mi się już nie da pomóc ! - krzyknęłam i odeszłam.
W ręce trzymałam karteczkę z numerem telefonu.
Bałam się wrócić do moich " przyjaciół " ale musiałam ...
____________________________________________________________________
Przepraszam że dodaje dopiero dzisiaj ale nie miałam czasu.
Proszę bardzo 2 rozdział :)
Dziękuję za komentarze !
Jeśli chodzi o mój pierwszy blog, to rozdział powinien pojawić się jutro :)
Polecam fantastycznego bloga:
http://marco-ania-story.blogspot.com/
Oraz zapraszam na mojego pierwszego :)
http://bestlovforever.blogspot.com/
Pozdrawiam Ola :*

niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 1

Nikola: 
Wróciłam do mojego "domu" i wpadłam większe problemy. Już pierwszego dnia kazali mi kraść, ja tego nie chciałam, ale musiałam..
Zawsze budzę się pierwsza, chcę mieć czas tylko dla siebie. Wtedy wyjmuje mój ukochany zeszyt i pisze w nim.
Dziś jak wstałam strasznie bolały mnie plecy. Pewnie dlatego że spalam na podłodze. Było mi zimno, ale nie miałam ze sobą żadnego koca. Dlatego uprałam się bardzo ciepło. Weszłam do naszej "łazienki", w której było najcieplej i zaczęłam pisać.
Zerknęłam na telefon. Była już 9. O tej porze budzą się wszyscy. Cicho wyszłam z łazienki, podeszłam do torby i wsunęłam zeszyt do niej. Za chwile budzili się kolejno moi "przyjaciele ".
- O Nikola już wstała - powiedziała moja "przyjaciółka" - Wiktoria - dobrze, mam dla ciebie zadanie. Ale to później. Jest śniadanie ? - krzyczała
- Nie ma - odpowiedziałam
- Jak to ? Nie ma śniadania !- krzyczałam - Idź do kuchni i zrób mi śniadanie. Ma być dobre ! Zrozumiałaś ! - krzyczała coraz głośniej.
Szybko poszłam do kuchni ale tam czekał mnie kolejny problem. Lodówka była pusta. Bałam się powiedzieć o tym Wiktorii ale musiałam. Wyszłam z kuchni i podeszłam do niej
- Lodówka jest pusta
- No to na co czekasz ? Idź do sklepu - krzyczała
- Ale nie mam pieniędzy
- Nie wiesz jak to się robi, jak się nie ma forsy. Idź lepiej szybko do sklepu bo jestem coraz bardziej głodna.  A uprzedzam Cię zaraz przyjdzie Rudy z imprezy i też będzie chciał coś jeść.
Nic nie powiedziałam. Podeszłam do torby, ponieważ była zima ubrałam kurtkę i wyszłam do sklepu.
Szłam ulicami Warszawy.Padał lekki śnieg. Nie chciałam kraść, ale musiałam. W końcu doszłam do sklepu. Z uczuciem że coś się stanie, weszłam do środka. Było dużo ludzi, zmieszałam się w tłum i wzięłam potrzebne rzeczy do torebki. Próbowałam wyjść niezauważona jednak to się nie udało. Chwilę później stało przy mnie dwóch ochroniarzy...
Robert: 
Po otrzymaniu tej wiadomości od babci. Poszedłem na policję. Może coś wiedzą, a jeśli nie to niech mi przynajmniej mi pomogą...
______________________________________________________________
Proszę bardzo pierwszy rozdział ;) Przepraszam że taki krótki :)
Mam do was prośbę, mogłybyście polecić mojego bloga u siebie :)
Dziękuję za komentarze :D
Pozdrawiam :*

sobota, 6 lipca 2013

Prolog

Nikola:
W końcu ta upragniona wolność. Myślałam że nie wytrzymam w więzieniu. Tak, byłam w więzieniu. Za co ?
Pobiłam człowieka ale, postanowiłam się zmienić. Tylko nie wiem czy tam radę.
Zaraz  jak wyszłam dostałam sms-a od mojej "przyjaciółki" chciała się spotkać. Nie chcę się z nią widzieć ale, wiem że jak nie pójdę będę miała kłopoty.
W Polsce nie mam nikogo z rodziny. Więc jak mam się zmienić ? Nie mam żadnych przyjaciół, znajomych. Zawsze po ulicy chodziłam z tymi moimi "kolegami". Właśnie oni namówili mnie do pobicia i ta moja "przyjaciółka". Nie miałam nawet gdzie mieszkać. Przed wyrokiem mieszkałam z nimi. Więc muszę tam wrócić dopóki sobie czegoś nie znajdę.
Robert: 
Babcia przed swoją śmiercią,powiedziała że mam kuzynkę - Nikole Malinowską. Poprosiła żebym ją odnalazł a ja zamierzam spełnić jej prośbę...
___________________________________________
Proszę bardzo prolog :)
Pierwszy rozdział powinien pojawić się jutro ;)

Bohaterowie

                             

Nikola Malinowska - ma 20 lat. Wyszła z więzienia i postanawia się zmienić ale nie jest to łatwe. Mieszka w Warszawie. Jest kuzynką Roberta Lewandowskiego, jednak nie ma o tym zielonego pojęcia.


Robert Lewandowski - ma 25 lat. Jest piłkarzem Borussi Dortmund i reprezentacji Polski. Od nie dawna mąż Ani Stachurskiej. Nie dawno dowiedział się o istnieniu swojej kuzynki - Nikoli 


Ania Stachurska - ma 25 lat. Jest żoną Roberta. Mistrzyni Polski w karate.


Marco Reus - ma 23 lata. Piłkarz Borussi Dortmund i reprezentacji Niemiec. Najlepszy przyjaciel Mario Goetze, jednak ich przyjaźń będzie wystawiona na próbę. Nie dawno zerwał z Caroline.


Mario Goetze - ma 21 lat. Przyjaciel Marco.  Piłkarz Borussi Dortmund.


Roksana Wilk - ma 20 lat. Przyjaciółka Nikoli z podstawówki. Później urwał im się kontakt. Nie długo się spotkają i znów zaprzyjaźnią.
W opowiadaniu wystąpią również: 
- piłkarze BvB 
- przypadkowe osoby 

____________________________________________________________________
 Hej :3 Niektórzy znają mnie z mojego pierwszego bloga 
Postanowiłam zacząć pisać następnego. Myślę że będziecie go komentować i czytać. 
Nie długo powinien pojawić się prolog :) 
Pozdrawiam Ola